Jeśli kiedyś zawitacie na krakowski Kazimierz, warto wpaść na kawę do Alchemii. Powody są co najmniej dwa. Pierwszy z nich to wyjątkowy klimat tego miejsca, o którym jedni wypowiadają się z nieukrywaną afirmacją, a drudzy z daleko posuniętą rezerwą. Kto ma rację? Ocenić trzeba samemu. Wszak ile osób tyle opinii. Niezaprzeczalnym jednak jest, że nie da się koło tego miejsca przejść obojętnie. Ale po kolei.

Już sama kamienica, w której mieści się Alchemia mogłaby posłużyć jako scenografia do filmu. Po przekroczeniu progu wita nas lekki półmrok i masywny, drewniany bar, na którym piętrzy się cała masa szkła i wszelakich alchemicznych instalacji. Nad barem dumnie prężą się miedziane “tanki” opatrzone logiem jednego z browarów, z których wyeksponowane rury prowadzą złoty trunek wprost do baru (nie sprawdzaliśmy czy to na prawdę, skupiliśmy się na kawie). Powycierane, drewniane stoliki i krzesła, stare okna, lampy i świeczniki rodem z filmów o XIX wiecznych magikach no i ta drewniana szafa będąca tajemniczym przejściem do…


Dokąd? To odkryjecie odwiedzając Alchemię, bo drugim powodem, dla którego warto tu zajrzeć jest kawa. Serwują tutaj jedną z najpopularniejszych marek dostępnych w Polsce i z czystym sumieniem możemy napisać, że znają się na rzeczy. Odwiedzając krakowską Alchemię nie będziecie rozczarowani (co nie znaczy też, że będziecie jakoś specjalnie zachwyceni – jest jak być powinno, czyli bardzo dobrze). Espresso było gorące, crema idealna, objętość zgodna z regułami sztuki, cena przyzwoita (6zł – stan na 06.2016 r.).

Tak więc jeśli wahasz się, do której z kafejek na Placu Nowym zajrzeć, by doświadczyć klimatu, z którego słynie krakowski Kazimierz, a przy tym chcesz napić się poprawnie zaparzonej kawy, Alchemia jest dla Ciebie.

A my obiecujemy wrócić tu w najbliższym czasie, by zgłębić pewne alchemiczne zagadnienia, przed którymi opisywana wizyta na postawiła.

Podziel się